A jednak rak...
A jednak rak. ….
Pewna kobieta poszła ze swoim dzieckiem do lekarza, w wyniku rutynowych badań okazało się, że dziecko prawdopodobnie jest chore na nowotwór. Przerażona matka oczekiwała innej odpowiedzi od specjalisty. Być może jej dzień legł w gruzach, nadzieja odleciała gdzieś daleko, pozostała tylko niezachwiana wiara w to, że może być już tylko lepiej. Pewnie spodziewała się innej odpowiedzi, bardziej pozytywnej. Lekarz nie miał sumienia oszukiwać jej. Diagnoza wstępna potwierdziła się.. rak. Czas na szybką, reakcję musimy ratować dziecko, musimy wszystko zrobić aby żyło.
Chemioterapia, ból, cierpienie, samotność w szpitalu, z dala od rodziny, oczekiwanie na doktora, chaos w głowie. Ciągle pojawiające się pytanie. Czy się uda? Czy jest nadzieja? A co się stanie, kiedy sprawy przybiorą zupełnie inny obrót?
Całe nasze życie jest skażone grzechem. Tak jak w tym, krótkim przykładzie. Cierpimy na różne bolączki są wśród nich min; pornografia, dziecięce wykorzystywanie, pijaństwo, prostytucja, duchowy bałagan, narkotyki i wiele innych nie przytoczonych grzechów tego świata. Potrzebujemy diagnozy nie takie lakonicznej lecz takiej, która postawiła by nasze życie duchowe do pionu, pokazałby jak gdyby w lustrze sumienia jesteś chory, jeśli tak dalej pójdzie lub będziesz tak postępował dalej, skończysz źle. Naszym lekarzem duszy jest Jezus, który w Wielki Piątek został przybity do krzyża. Dlaczego zapytasz…
Dlatego, że przez trzy lata chodził po świecie, wystawiał grupą, pojedynczym osobą diagnozę jesteś grzeszny. Dyskomfort ludzi między życiem doczesnym a diagnozą Jezusa doprowadzała ich do szału, szczególnie religijnych ludzi. Ja nie jestem grzeszny, to on, ona, ono ale nie ja. Słowo Boże mówi „Wszyscy zgrzeszyli i brak im Bożej chwały”
To nie Piłat, Rzymianie, Żydzi przybili go do krzyża, lecz ja i ty. Pseudo zdrowi ludzie, którzy odrzucili diagnozę lekarza, bawiąc się własnym życiem dalej i dalej, nie rozpoznając ogniska zapalnego choroby. Show must go on.
Diagnoza krótka, bolesna prawdziwa, ale w tej beznadziejnej sytuacji pojawiła się nadzieja w odkupieniu sprawiedliwego za niesprawiedliwych, tak jak na przykładzie tego dziecka trzeba było zastosować chemioterapię coś co wyniszcza cały organizm, aby potem poukładać go ponownie na nowo. W śmierci niegodnej, w hańbie, Jezus zginął na krzyżu, przybity przez swoje stworzenie. Pozostał tam sam jak rodzice na oddziałach onkologicznych, wołając głośno „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?".
Wcześniej jego uczniowie opuścili go, Piotr się zaparł, kłócili się między sobą o władzę. Pozorny tryumf choroby, grzechu nad ludzkością, tylko pozorny. Rabini się cieszą, ale to dopiero początek chemioterapii i nowej szaty która ma zostać dana, każdej osobie, która uwierzy w Pana.
Nadchodzi niedziela, grób jest pusty. Jezus pokonał grzech, śmierć. „Wymazał obciążający nas list dłużny, który zwracał się przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża; Rozbroił nadziemskie władze i zwierzchności, i wystawił je na pokaz, odniósłszy w nim triumf nad nimi .”
Chemioterapia odniosła skutek. Na tym, krótkim kazaniu, zdiagnozuj swoje serce, z czym się borykasz, jaka to jednostka chorobowa(jaki grzech) pojednaj się z Bogiem, z Jezusem. Oddaj lekarzowi duszy ster swojego życia. Nie lękaj się Jego. Jezus ma moc, odkupić każdy rodzaj twojej winy, oddaj mu swoje życie, problem, nie skazuj się na oddzielenie od niego w wyniku błędnych decyzji. W zamian za to dostaniesz życie wieczne, nową szatę. U niego masz moc przebaczenia
I nawet kiedy upadniesz on Ciebie podniesie, taki już jest nasz dobry lekarz, który nie wystawia nam pochopnej diagnozy.
"Albowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" Ew, J, 3, 16